Translate

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Urodzinowy gorsecik

Po małych kłopotach, z moim pierwszym koszykiem, postanowiłam tak jak należy, zacząć naukę od koszyka podstawowego okrągłego, ale jak to u mnie często bywa, plany a rzeczywistość to dwa przeciwległe bieguny.
Niedawno pokazywałam rodzince różne wyroby z papierowej wikliny na blogach u Ani (KLIK) i Kasi (KLIK). Mojemu mężowi bardzo spodobały się gorseciki, a jako że zbliżały się urodziny jego wujka, na które zostaliśmy zaproszeni, wymyślił sobie, że fajnym dodatkiem do prezentu będzie taki koszyk.
No i oczywiście z moich planów o koszyku podstawowym "nici". Znowu dałam nura w głęboką wodę (czy ja kiedyś zacznę naukę normalnie od podstaw), na szczęście chyba nie utonęłam :)) w każdym razie rodzince się spodobał, ciekawa jestem czy jutro jubilat będzie równie zadowolony....
W ostateczności wzorowałam się na kursiku Kasi (KLIK), a efekt miał być taki jak TU, jednak szablon trochę sobie powiększyłam i potem musiałam trochę kombinować, a co mi wyszło oceńcie sami







Dniówka w pracy zaliczona, gorsecik wykończony, trawa w ogrodzie skoszona. Dzień miałam pracowity, no to chyba należy mi się odpoczynek :))
Miłego oglądania


środa, 24 kwietnia 2013

Kolczyki Michasia

Dzisiaj zaprezentuję Wam kolczyki, jakie wymyśliłam dla przyjaciółki mojej córki. Kolczyki powstały na długo przed tym, zanim zaczęłam prowadzić bloga. Michasia nie miała wielkich wymagań, miały być okrągłe, białe z czarnymi koralikami. Najpierw chciałam wykorzystać prezentowany już tutaj wzór Sylwia, w żądanej kolorystyce, ale później uznałam że to dobra okazja, żeby wymyślić coś nowego. Zaczęłam więc od rozrysowania wzoru, później według tego próbowałam coś wysupłać, ale szło jak po grudzie, dużo by mówić.....W każdym razie po kilku dobrych próbach i po kilkudziesięciu metrach zniszczonych nici powstało to co widać na zdjęciach poniżej. Byłam wtedy z siebie bardzo dumna, że na początku mojej przygody z frywolitką udało mi się znowu (bo pierwsze były kolczyki Sylwia) wymyślić samodzielnie jakiś mały wzór. Jakież było moje zdziwienie kiedy Renia zaczęła prezentować swoją serwetkę miodową. Okazało się, że środek jej serwetki był bardzo podobny do moich kolczyków, a na dodatek był to wzór znany już od dawna (Renia pisze o tym na swoim blogu KLIK). Tak oto wymyśliłam samodzielnie coś, co od dawna było znane, tylko ja o tym nie wiedziałam i dlatego nieraz dziwi mnie gwałtowna reakcja niektórych twórców, którzy uważają, że poza nimi nikt nie jest w stanie wymyślić nic podobnego. Tym bardziej podziwiam i szanuję osoby, które dzielą się swoimi wzorami i sposobami ich wykonania w różnych dziedzinach. Jeśli z takich korzystam, to zawsze staram się o tym pisać.

Kolczyki Michasia oryginał

Później powstało jeszcze kilka par w innych kolorach więc chyba się podobały

A teraz chcę podziękować wszystkim za miłe komentarze pod poprzednim wpisem. Zachęcona Waszymi pozytywnymi ocenami plotę sobie dalej z papierowej wikliny. Miałam dla wprawek robić okrągłe małe formy, ale oczywiście potrzeba chwili była inna i znowu "topię się w głębokiej wodzie". Jak wyjdzie to pokażę, jak nie wyjdzie to się nie przyznam :))

P.S. Bardzo gorąco witam nowych obserwatorów

niedziela, 14 kwietnia 2013

Papierowa wiklina - mój pierwszy koszyk


Nareszcie jest, długo powstawał, można powiedzieć "na raty", ale nareszcie skończyłam :).
Podczas wykonywania tego pierwszego koszyka popełniłam chyba większość błędów jakie można było popełnić, ale mam to już przećwiczone i teraz powinno być już tylko lepiej, a może i nie, i pewnie jeszcze wiele razy się o tym przekonam, ale nie szkodzi bo papierowa wiklina to fajna zabawa i nie zamierzam z niej rezygnować.
Moje pierwsze spostrzeżenia to takie, że nie powinnam była zaczynać od kwadratowej formy z zaokrąglonymi narożnikami, bo później trudno mi było wykonać przykrywkę. Pierwsza zupełnie nie wyszła,  i wykorzystywana jest jako podstawka pod gorące naczynia. W drugiej z kolei, zgubiła mnie niecierpliwość  i zbyt szybko zdjęłam obciążenie przy klejeniu ozdobnych rureczek, dlatego jest lekko zwichrowana. Kolejny błąd to taki, że przy bejcowaniu gotowego koszyka, nie domalowałam pewnych miejsc i zamiast najpierw dopytać co i jak, no to oczywiście położyłam już jedną warstwę lakieru i tak już zostawiłam.
Koszyk ma już swoje przeznaczenie, służy jako pojemnik na ładowarki (pomysł ściągnęłam od Anzy).
Wykonałam też ozdobę decoupage metodą serwetkową, pierwszy raz samodzielnie, bo takie prace do tej pory zawsze robiłam w pracowni Sylwii. Nie dosyć że samego decoupage nie opanowałam w 100%, to jeszcze na takim nierównym podłożu, jakim jest wiklina. Trochę się obawiałam, że będę robić pokrywę trzeci raz, ale myślę, że jakoś to wygląda, w każdym razie ładowarki się już zadomowiły :) Dość gadania czas na zdjęcia






I na koniec jeszcze jedna miła i istotna dla mnie informacja, do grona moich obserwatorów dołączyły kolejne osoby, miło mi Was powitać. Bardzo się cieszę że zaszczycacie mnie swoimi odwiedzinami i pozostawiacie tak miłe komentarze. Dziękuję też za porady i linki dzięki którym mogę się doskonalić.

A to dla Was, moje krokusiki które właśnie kwitną, a w kolejce już czekają tulipany i żonkile

Pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli :))

sobota, 6 kwietnia 2013

W międzyczasie



Jak wiecie frywolitka to dosyć czasochłonna technika, więc zanim skończę zamówienie jakie ostatnio otrzymałam (mam wykonać 6-7 jaj we frywolitkowych stringach), postanowiłam pokazać Wam jedną z moich dawno wykonanych prac, a jako że czas jeszcze około świąteczny, więc chyba mogę ją dziś zaprezentować

 Wzór pochodzi z czasopisma "Hafty Polskie". Już nie pamiętam na jakiej kanwie go robiłam, ale wydaje mi się że 60xxx na 10 cm - siatka.

W moim lamusiku mam jeszcze kilka dosyć dużych prac, ale jak to się mówi haftowanych "do szafy", bo do tej pory ich nie oprawiłam, a mają już po kilka lat. Może kiedyś się doczekają.
Oprócz odkurzania staroci i frywolitki, ciągle ćwiczę wyplatanie z papierowej wikliny, ale nie byłabym chyba sobą gdybym sobie zadania nie utrudniła, oczywiście nieświadomie. Teraz już wiem, że nie należało uczyć się na kurczaku i kwadratowym koszyku. Koszyk wprawdzie wyszedł jakoś, ale już pokrywa do niego to niestety porażka :((    Muszę zacząć jeszcze raz, jak coś wyjdzie to pokażę.
Życzę przyjemnego wieczoru i słonecznej niedzieli

P.S. Serdecznie witam wśród obserwatorów Janeczkę, Kasię i Verę